Wyprawy motocyklowe

Wypad do Rumunii. Historia pisana na motocyklu

Film opowiada o wyjściu ze strefy komfortu jakim jest podróżowanie na motocyklu gdzieś dalej niż wokół własnego komina czy całodniowych wojaży po naszym kraju. Na ten wypad szykowałem się 3 lata. Lecz zastopował mnie covid-19, potem szczepionki, paszporty covidowe, czasy niepewne przez wojnę u naszych wschodnich sąsiadów. Początek tego roku tak mocno mi dowalił, że postanowiłem w końcu przestać czekać a zacząć żyć i realizować swoje plany na „kiedyś tam w przyszłości”. Jeszcze na 5 dni przed wyjazdem do Rumunii byłem przygotowany na samotne zmierzenie się z kultowymi trasami w Rumunii czyli Transalpina i Transfogaraska. Los jednak postanowił skrzyżować moje plany z góralem z Podhala czyli Jędrkiem, który towarzyszył mi w podróży po Rumunii na swoim Harleyu Davidsonie. Jazda na motocyklu pierwszego dnia to 705km z zacumowaniem w Sâncraiu, natomiast drugiego 435km z noclegiem w Albeștii. Jednak nie powinienem się tutaj rozpisywać – lepiej zobaczyć. Podsumowując jest to ekranizacja z mojej podróży do Rumunii z lekką rozkminką z mojej strony zmontowaną z ujęć robionych telefonem i kamerką, która niestety nie dała sobie rady i zachorowała na Parkinsona (brak stabilizacji). Ale lepszy rydz niż nic ;-))) Montaż takiego filmu nie jest łatwy i trwa dłużej niż sam wypad w tamte rejony. Wydaje mi się, że muzyka w stylu celtyckim – nordyckim – wikingów jest idealnie dobrana do tego w jakiej atmosferze były te pierwsze 2 dni W Rumunii można znaleźć sporo ciekawych miejsc, które warto zobaczyć podczas odwiedzin tego kraju i to nie tylko na motocyklu jak w moim przypadku.

Natomiast druga część filmu to kontynuacja wypadu a zawarta jest między innymi trasa Transfogarska (lub Transfogaraska bo używane są obydwie nazwy) oraz powrót do domu w Polsce :-). Trzeci dzień zaczął się od złamania dźwigni hamulca i uszkodzenia kierunkowskazu…mówią, Miłe – złego początki czy jakoś tak. Na szczęście pogoda w końcu dopisała, tak więc widoki były wspaniałe i te zakręty….eh… Jak już mówiłem jest to ekranizacja z mojej podróży do Rumunii z mini rozkminką z mojej strony zmontowaną z ujęć robionych telefonem i kamerką, która niestety nie dała sobie rady i zachorowała na Parkinsona (brak stabilizacji) ale nie o to chodzi, aby zrobić Hollywoodzką produkcję bo nie o to w tym chodzi tylko o opowiedzeniu historii o motocykliście takim zwykłym jak ja 🙂

Zobacz także:  Wyjazd nad morze motocyklem

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *